Wtorkowa sesja Rady Miasta w Bielsku Podlaskim zupełnie nieoczekiwanie stała się okazją do burzliwej dyskusji. Obok standardowych tematów poruszanych cyklicznie na sesjach, podniesiono również bardziej problematyczne kwestie. Mnóstwo czasu poświęcono na omówienie precedensowej kwestii zapory na stawach przy Łysej Górce.

Nie udało się zrealizować projektu z Budżetu Obywatelskiego

Pomysły z Budżetu Obywatelskiego w Bielsku Podlaskim nie mają dobrej passy. Po raz kolejny trzeba było zrezygnować z projektu wybranego największą ilością głosów. Na budowę tężni przeznaczono 160 tys. zł, jednak inflacja podwoiła koszt inwestycji. Wykonawcy pozostali nieugięci, a ceny wysokie. W związku z tym zdecydowano się porzucić projekt na rzecz służbowego samochodu dla Urzędu Miasta. Obecne auto ma już swoje lata (rocznik 2009) i nieustannie się psuje. Dalsze naprawy są ponoć nieopłacalne. Miasto zakupi więc nowy samochód lub podejmie się długoterminowego wynajmu, co podobno będzie tańsze. Być może w przyszłym roku projekty realizowane w ramach Budżetu Obywatelskiego będą miały więcej szczęścia.

Spór o zapory na stawach pozostawił niesmak

Na ostatniej sesji Rady Miasta powrócił temat stawów przy Łysej Górce. W wakacje zdecydowano o podniesieniu zapory przeciwpowodziowej, ponieważ ulewne deszcze doprowadziły do podniesienia poziomu wód. W efekcie z zarybionych przez wędkarzy stawów zniknęły ryby. Wędkarze byli załamani tym niedopatrzeniem, a ich uwagi nie spotkały się ze zrozumieniem ze strony członkini Rady. Mimo że zarybianie stawów jest obowiązkiem wędkarzy zapisanym w umowie z miastem, to zdenerwowaną społeczność wędkarską potraktowano bardzo nieprzyjemnie. Część radnych opowiedziała się po stronie wędkarzy, a część poparła stanowisko radnej, natomiast wszyscy zgodnie chcieli zakończyć sprawę i nie dopuszczać do podobnego błędu w przyszłości.