Kilka dni temu w miejscowości w pobliżu Bielska doszło do niebezpiecznego wypadku. Tym razem wina za wypadek z udziałem aż trzech pojazdów nie należy do żadnego z kierowców. W każdym razie nie chodzi o nadmierną prędkość, czy jazdę pod wpływem alkoholu. Tym razem sprawcą wypadku była sarna.
Zwierzę wybiegło na ulicę
Do wypadku doszło około godziny 9 rano. Pora była wczesna, ulice w małej miejscowości pod Bielskiem spokojne. Kobieta podróżująca samochodem osobowym w ostatniej chwili zauważyła, jak tuż przed maskę samochodu wbiega sarna. Zwierzę bez cienia instynktu wskoczyło prosto pod koła, jednak kierująca zrobiła wszystko, by zwierzę wyminąć. To się udało, ale nie pozostało bez negatywnych konsekwencji. Pojazd kobiety wpadł do rowu, gdzie dachował.
43-latka z obrażeniami została przewieziona do szpitala tuż po tym, jak po pomoc zadzwonił inny kierowca. Mężczyzna zatrzymał się na widok dachującego samochodu, chcąc udzielić rannej pierwszej pomocy. Niestety, na zatrzymany wóz mężczyzny najechał kierowca samochodu dostawczego, za późno zorientowawszy się o zagrożeniu. 41-letni mężczyzna także trafił do szpitala. Wszyscy uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi.
Czujność na drogach leśnych to podstawa
Mnóstwo dróg w kraju biegnie przez tereny leśne i wycinanie większych połaci lasów absolutnie nie będzie rozwiązaniem dla większego bezpieczeństwa na drogach. Zwierzęta są bowiem tak samo potrzebne na Ziemi, jak ludzie. Jeśli zabierzemy im miejsce do życia, wkrótce sami nie będziemy mieli jak żyć. Sytuacja zwierząt i tak jest już trudna. Każdego roku dzikie stworzenia giną na drogach w tysiącach sztuk. To również pokazuje, jak często dzikie ssaki wybiegają na drogę.
Trudno od zwierząt oczekiwać rozumienia zasad ruchu drogowego. Dlatego odpowiedzialność spoczywa zawsze na kierowcach. Warto mieć również na uwadze, że chodzi także o nasze własne bezpieczeństwo. Zderzenie z jeleniem lub łosiem może zakończyć się śmiercią wszystkich uczestników wypadku.