Kilka tygodni temu pisaliśmy o Spółdzielni Bielmlek, która ogłosiła upadłość. Majątek firmy ma zostać wyprzedany, na czym szczególnie zależy pracownikom niemogącym doczekać się zaległych z kilku miesięcy wypłat. Niestety warte obecnie 140 milionów zł przedsiębiorstwo wciąż nie może znaleźć nabywcy.
Bielmlek zbyt drogi, by przyciągnąć chętnych?
W odpowiedzi na ofertę sprzedaży fabryki Bielmleku nie zgłosił się żaden chętny. Nie było również osób, które wyraziłyby choćby wstępne zainteresowanie przedsiębiorstwem. Syndyk wskazuje, że powodem może być wysoka cena, która obecnie wynosi 140 mln zł. Trudno się z tym nie zgodzić, zwłaszcza że mamy teraz dość niesprzyjający okres. Wszechobecne podwyżki i koronawirus skłaniają przedsiębiorców bardziej do zabezpieczania własnych firm niż inwestowania w nowe.
W przypadku Bielmleku nie sposób jednak nie wspomnieć o złej passie przedsiębiorstwa. Liczne pożary, pojawiające się nie wiadomo skąd, głośne aresztowania przedstawicieli zarządu i brak wypłat dla lojalnych pracowników nie tworzą dobrej opinii tego miejsca. Fabryka Bielmlek przypomina nieco Puszkę Pandory. Nikt nie kwapi się, by ją otworzyć.
Dodatkowym problemem są również zniszczenia powstałe w wyniku pożarów. Nowy właściciel dostanie co prawda odszkodowanie, ale kolejny problem dopełnia nieciekawej opinii o opuszczonej fabryce.
Bielmlek ma potencjał?
To, co stało się z Bielmlekiem nie jest winą sprzętu i pracowników. Do upadku firmy doprowadzili ludzie nią zarządzający. Samo przedsiębiorstwo ma potencjał, a wewnątrz budynku pozostały drogie i nowoczesne sprzęty, które można dobrze wykorzystać. Obecnie niestety stoją i niszczeją.
Syndyk uważa, że obniżenie ceny przyciągnie uwagę inwestorów, z Polski lub zagranicy. Zanim to jednak nastąpi, miną kolejne tygodnie. Czy Bielmlek uda się w końcu sprzedać? Trudno powiedzieć. Co ciekawe, jest wiele zainteresowanych kupnem części przedsiębiorstwa, jednak dzielenie fabryki zmniejszy jej wartość. Z tego względu pomysł podziału zdecydowanie odrzucono.