Zima na dobre zagościła w Polsce. Drogi raz są skute lodem, a później pokryte roztopionym śniegiem. Ocieplenie pogody zawsze wiąże się z uciążliwą chlapą, ale poziom dróg w Bielsku Podlaskim przekroczył wszelkie granice przyzwoitości. Taki jest niestety efekt trwających od lat modernizacji.

Rozkopane ulice więżą samochody

Błoto na drogach to zniszczone buty i bałagan w domu. Co gorsza, mieszkańcy Bielska Podlaskiego w żaden sposób nie mogą tego uniknąć. Rozkopane ulice przy Reja, Anatola Pronina i w kilku innych rejonach miasta straszą swoją estetyką. Mieszkańcy są załamani, a prawdziwe apogeum negatywnych emocji pojawia się, gdy w błocie grzęźnie auto. Zacznijmy od tego, że samochodów w Bielsku obecnie w ogóle nie opłaca się myć. A wyzwolenie samochodu z błota to mało atrakcyjna przygoda, zwłaszcza jeśli wraca się do domu zmęczonym po całym dniu pracy.

Mieszkańcy ostatnio wyremontowanych odcinków z uczuciem ulgi pomieszanym ze współczuciem patrzą na pozostałe ofiary kiepskiego zarządzania inwestycjami w mieście. Bo trwające od 4 lat remonty nie są dziełem przypadku.

Zamiast jednej firmy kilka firm

Stare powiedzenie — Tam, gdzie kucharek 6 nie ma co jeść — świetnie sprawdza się w wielu dziedzinach życia. Ulice w Bielsku Podlaskim rozkopano, by wykonać kompleksowe prace modernizacyjne. Problem polega na tym, że władze miasta zatrudniły kilka niezależnych firm do wykonywania każdego etapu prac.

Nieustanne przetargi, nieodpowiedzialne firmy, problemy na różnych etapach prac: to wszystko sprawiło, że modernizacje ciągną się w nieskończoność. Bo trwający od 4 lat remont istotnie można odczuć jak wieczność. Zwłaszcza jeśli jest to remont bardzo uciążliwy.

Mieszkańcy Bielska Podlaskiego nie kryją swoich negatywnych uczuć wobec władz miasta. Na szczęście powoli kolejne ulice zaczynają być oddawane do użytku. W sumie rozkopano aż kilkanaście ulic, które od wielu miesięcy przypominają lej po bombie, a od kilku tygodni lej po bombie wypełniony błotem. Miejmy nadzieję, że to ostatnia tak uciążliwa zima w mieście!