Kryzysem związanym z protestami i wypowiedzeniami składanymi przez ratowników medycznych zmaga się cała Polska. Pracownikom karetek pogotowia trudno się jednak dziwić — ostatni rok nie był dla nich najlepszy, a obniżenie pensji zadziałało jak iskra wzniecająca ogromny pożar. W związku z rezygnacjami i protestami braki personelu odczuwa również białostockie pogotowie. Z tego rejonu docierają również karetki pogotowia do Bielska Podlaskiego. Sytuacja wydaje się opanowana.
Karetki pogotowia działają w stanie wyjątkowym
W białostockim pogotowiu brak personelu spowodował skrócenie czasu pracy karetek podstawowych. Te działają w godzinach od 7 do 19. Natomiast karetki pogotowia specjalistycznego, czyli te, które są wzywane w przypadku zdarzeń zagrażających życiu, działają normalnie, całą dobę.
Jak podaje dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim, nie zauważono napływu chorych, którzy zdecydowali się na przyjazd do szpitala własnym środkiem transportu. A szpital był na to przygotowany. Wygląda więc na to, że okoliczni mieszkańcy nie odczuwają na razie zmian związanych z brakiem pracowników pogotowia. Jednocześnie warto wspomnieć, że na akcje wyruszają pełne zespoły ratownicze. Według plotek w karetkach znajdują się sami kierowcy, co nie jest prawdą.
Trwa nabór na stanowisko ratownika medycznego
Dyrektor regionalnego pogotowia wyraził nadzieję, że wkrótce uda się uzupełnić braki w personelu. Nowy nabór na stanowisko ratownika medycznego spotkał się z dużym odzewem. Istnieje więc szansa, że niedługo sytuacja w regionie białostockim ulegnie poprawie.
Ogólny problem ratownictwa medycznego w Polsce wciąż jednak trwa. Masowe zwolnienia idą w parze z protestami. Pracownicy pogotowia domagają się wyższych pensji. Liczne głosy protestów nie spotkały się dotąd z konkretnym odzewem ze strony rządu.