Stało się — w części województwa lubelskiego i podlaskiego obowiązuje stan wyjątkowy. W sumie są to 183 miejscowości, w których obowiązują specjalne zasady, które mają trwać przez 30 dni. I chociaż stan wyjątkowy teoretycznie nie wpływa na codzienne życie mieszkańców, to wpływa na turystykę i zarazem zarobki mieszkańców regionu. Okazuje się, że straty zauważają również przedsiębiorcy z okolicznych miejscowości nieobjętych stanem wyjątkowym.

Przygraniczna atmosfera strachu

Piękne, zielone okolice Podlasia każdego roku cieszą się popularnością turystów, którzy chcą odpocząć od zgiełku miasta. Większość była zmuszona odwołać swoje urlopy, gdyż na teren objęty stanem wyjątkowym nie mogą się dostać osoby nieuprawnione. Na 30 dni w 183 miejscowościach przygranicznych turystyka zostaje wstrzymana. To oczywiście oznacza duże straty dla lokalnych przedsiębiorców.

Na terenach objętych stanem wyjątkowym stacjonują jednostki wojskowe i policyjne. Mieszkańcy powoli przyzwyczajają się do dużej ilości żołnierzy, maszyn wojskowych i helikopterów. Nie jest to jednak przyjemny widok. Lokalni obywatele podświadomie odczuwają lęk. Wielu z nich bardziej niż uchodźców boi się tych ogromnych ilości żołnierzy, straży granicznej i policji. Każda próba pomocy uchodźcom, na przykład podzielenie się jedzeniem, może skończyć się źle.

Stan wyjątkowy odczuwają również miejscowości nieobjęte restrykcjami

Ze strachu przed ewentualnymi problemami, turyści odwołują również urlopy w miejscowościach leżących w sąsiedztwie okolic objętych stanem wyjątkowym. Okoliczni przedsiębiorcy zauważają spadek zainteresowania turystów, a wielu z nich odwołuje swój pobyt w hotelach, bojąc się ryzyka.

Wakacyjną atmosferę w miejscowościach przy stanie wyjątkowym psują również zmierzające do granicy wojska i nieustannie krążące na niebie helikoptery. Urlopowicze, którzy co roku przybywają w te okolice, przyznają, że atmosfera jest ciężka. Nie sposób zapomnieć o tym, co dzieje się przy polsko-białoruskiej granicy.

Dużym problemem jest również fakt, że przedsiębiorcy w miejscowościach nieobjętych stanem wyjątkowym nie mogą liczyć na rekompensatę finansową od rządu. Pieniądze otrzymają jedynie przedsiębiorcy z miast przygranicznych, mimo że negatywne skutki 30-dniowego stanu wyjątkowego odczuwają również miasta w pobliżu stanu wyjątkowego.