Początkowo modernizacja sieci wodno-kanalizacyjnej przy najważniejszych okolicach w Bielsku Podlaskim przyjęto z entuzjazmem. Kiedy jednak prace remontowe przeciągnęły się o lata, a nowy teren przypomina krajobraz na Marsie, mieszkańcy zaczęli protestować.

Hałas, brud i brak nadziei na koniec

Prace remontowe przy ulicy Jagiellońskiej i okolicach trwają już 3 lata! Hałas maszyn oraz gigantyczne tumany kurzu to opis kolejnego już lata w Bielsku Podlaskim. Mieszkańcy mają dość i wcale nas to nie dziwi. Bo kiedy dom przestaje być azylem, ludzie nie mają gdzie odpocząć.

Uwagę na przedłużające się prace modernizacyjne zwracają nie tylko mieszkańcy budynków przy rozkopanych ulicach, ale także przechodnie. Przy najbardziej zrujnowanych remontem odcinkach znajdują się ważne punkty na mapie miasta — przychodnie medyczne, apteki, biblioteka, cerkiew, weterynarz, serwis samochodowy, czy posterunek policji. W związku z tym ludzie nie mogą tak po prostu zrezygnować z uczęszczania problematycznymi drogami.

Sytuację pogarsza rozpoczynanie kolejnych inwestycji w Bielsku. Tym samym rozkopywane są kolejne ulice i miasto powoli zaczyna przypominać miasto po katastrofie. To nie tylko problem estetyczny, ale przede wszystkim realne utrudnienia w dojeżdżaniu do pracy, czy odpoczywaniu w domu. Według urzędników prace przy odcinku na Jagiellońskiej mają zakończyć się do marca 2022 roku.

Wycinka drzew przelewa czarę goryczy

Wzorem innych urzędów miejskich w Polsce, również w Bielsku zapomniano o drzewach. Wydajemy gigantyczne pieniądze w celu walki z ociepleniem klimatycznym i mimo to nikt z wysoko postawionych wciąż nie rozumie, jak istotne są drzewa w przestrzeni miejskiej. Mieszkańcy Bielska ubolewają nad utratą praktycznie wszystkich drzew w okolicy domów, co ma opłakane skutki. Co na to urzędnicy? Z drzew trzeba było zrezygnować na rzecz ścieżki rowerowej i chodników… Co więcej, zamiast tych drzew nasadzono nowe w parkach miejskich.

Oczywiście ten argument nijak ma się do dramatycznych warunków, jakie są przy miejskich drogach, gdzie nie ma już ani jednego drzewa, które dawałoby cień. I to, że kilka kilometrów dalej są parki, nie zmieni tego stanu rzeczy.