Spotkanie, które miało miejsce niedawno, wydawało się być kopią czwartkowego meczu drużyny prowadzonej przez Adriana Siemieńca w Serbii. W obu przypadkach przeciwnicy Jagiellonii prezentowali większą aktywność na boisku. Różnica polegała na tym, że choć Motor miał aż dwie okazje do zdobycia bramki, nie udało mu się tego dokonać – inaczej niż drużynie Backa Topola.

Do pierwszej z tych okazji doszło w 20. minucie spotkania. Wówczas to Piotr Ceglarz próbował skierować piłkę do bramki rywali za pomocą główki. Dośrodkowanie piłki zapewnił Michał Król. Niestety dla drużyny, piłka nie znalazła drogi do siatki – młody bramkarz Sławomir Abramowicz dzielnie stanął na straży swojej bramki. Kolejną, również nieudaną próbę zdobycia gola, podjął cztery minuty później Paweł Stolarski, który trafił tuż obok bramki.

Przed zdobyciem prowadzenia również gospodarze mieli dwie świetne okazje do zdobycia gola. W 10. minucie Jarosław Kubicki, po szybkim ataku i podaniu od Afimico Pululu z 10 metrów, wypuścił piłkę nad bramką. W 26. minucie to Jesus Imaz miał szansę na zdobycie gola po kontrze i zagraniu Pululu. Jego strzał jednak został skutecznie obroniony przez golkiper Motoru Kacper Rosę.

Wkrótce potem mistrzowie Polski zdołali jednak zdobyć gola. Tym razem to Kubicki, pomimo trudniejszej sytuacji niż poprzednio, skutecznie trafił do bramki z półobrotu. Asystę przy tej bramce głową zapewnił Oskar Pietuszewski. Bezpośrednio po tym gole mecz musiał zostać przerwany – kibice drużyny przyjezdnej postanowili dać pokaz ze swoją pirotechniką, co zmusiło piłkarzy do udania się do szatni.