Kilkanaście dni temu policjanci z Podlasia zatrzymali aż 3 auta, w których znajdowali się nielegalni imigranci. Nie lubimy tego określenia, ale warto zaznaczyć, że prawdopodobnie nie byli to uchodźcy. Z kolei do zatrzymania aut doszło przypadkowo. Te zdarzenia są dowodem na przewożenie ludzi z granicy polsko-białoruskiej do Niemiec. Wątpliwe, aby robiono to za darmo.

Zarabianie na uchodźcach i imigrantach

Podczas II Wojny Światowej Żydzi szukali osób, które mogą pomóc im uciec z Polski. Przyczyna tych starań była wiadoma — każdego Żyda w Polsce czekała śmierć. Wiele osób ratowało ludzi z czystej potrzeby serca, ale nie brakowało również tych, którzy robili to za pieniądze. Żyd kojarzył się ludziom z dużym majątkiem i za pieniądze oraz kosztowności decydowali się ukrywać żydowskie rodziny lub pomagać im w ucieczce.

W tamtych czasach pomaganie Żydom groziło śmiercią z rąk Niemców. Siła pieniądza jest jednak niezwyciężona. Dlaczego o tym mówimy? Bo to, co dzieje się na granicy Polski i Białorusi jest bardzo podobne. Co prawda przemytnikom nie grozi śmierć, ale obywatele krajów muzułmańskich przedostają się do Europy nielegalnie za grube pieniądze.

Kto ma pieniądze, uratuje swoje życie

Wśród złapanych przez policję osób znaleźli się obywatele Iraku. W Europie szukają prawdopodobnie lepszego życia, a za przemyt zapłacili. Nie są to jednak potwierdzone informacje — być może przemytnicy pomogli im z dobroci serca, ale ciężko w to uwierzyć. W samochodach nie było kobiet i dzieci z kraju objętego rządami Talibów.

Przemytnikom grozi do 5 lat więzienia, a imigrantami zajęła się Straż Graniczna. To przykre, że mnóstwo osób, które naprawdę potrzebuje pomocy w związku z działaniami Talibów, zostało na miejscu. Uchodźcy przy granicy są wykorzystywani przez białoruski rząd i także umierają z wycieńczenia. Tymczasem osoby niepotrzebujące pomocy, z pieniędzmi, przedostają się do Niemiec.