O okrucieństwie człowieka najwięcej wiedzą zwierzęta domowe, ale taki już ich los, że nie mają ani głosu, ani możliwości obrony. To na nas spoczywa odpowiedzialność o bezpieczeństwo zwierząt, które dla własnego kaprysu udomowiliśmy. Tymczasem od kilku miesięcy w mediach trwa dyskusja, czy koty wolnożyjące są pożyteczne, czy szkodliwe.
Ludzie obwiniają koty o wyginięcia innych gatunków zwierząt — czy to żart?
Medialny szum rozpoczął się od głośnego artykułu w Gazecie Wyborczej, w którym autor przekonywał, że koty wolnożyjące powinno się zabijać, gdyż są szkodliwe dla ekosystemu. Nagle okazuje się, że to nie ludzie ze swoimi samochodami, szybami naśladującymi lustra i wytruwaniem wszystkiego, co żywe, stanowią zagrożenie dla wielu gatunków ptaków i gryzoni. Nie, wszystkiemu winne są koty.
Jakże wygodna jest to teza! Może czas obwinić zwierzęta morskie za to, że plastik ląduje na plażach? Z pewnością to one są odpowiedzialne za rosnące zanieczyszczenia na popularnych wśród turystów plażach!
Na szczęście w opinii publicznej, w tym również ze strony ekspertów, koty uważa się za zwierzęta przyjazne przestrzeni miejskiej. Przede wszystkim koty odstraszają szczury i myszy, które panoszą się na potęgę w zaśmieconych ludzkich osiedlach. To prawda, że koty polują również na ptaki, ale statystyki mówią same za siebie. Ptaki giną, rozbijając się o szyby budynków i aut. To my, ludzie, jesteśmy odpowiedzialni za masowe wyginięcia wielu gatunków zwierząt i próba zrzucenia tej odpowiedzialności na koty to po prostu kpina.
Koty wolnożyjące nie poradzą sobie bez człowieka
Mimo że w Polsce istnieje określenie kotów wolnożyjących, to są to tak naprawdę koty krótkożyjące. Kot nie jest w stanie przetrwać zimy bez pomocy człowieka. Podobnie jak pies, do pewnego momentu będzie sobie radzić, ale ostatecznie zginie pokonany przez choroby i warunki atmosferyczne. O okrucieństwie ludzi nie wspominając.
Z tych powodów tak ważne jest, by koty sterylizować i tym samym zapobiegać ich bezdomności. Nie zgadzajmy się na cierpienie niewinnych zwierząt w imię argumentów wyssanych z palca.