Członkowie Komitetu Obrony Demokracji szumnie zapowiadali swój protest w związku ze Stanem Wyjątkowym na Podlasiu. Ostatecznie grupa kilkunastu osób zebrała się pod urzędem województwa. Garstka osób nazwała wrześniowo-październikową sytuację przy granicy Stanem Wyjątkowo Nieludzkim.

Członkowie KOD chcą, by zająć się migrantami przy granicy Polski i Białorusi

Protest KOD był w założeniu szlachetny. Osoby, które zgromadzimy się pod Podlaskim Urzędem Wojewódzkim, protestowały przeciwko praktykom straży granicznej i codzienności Stanu Wyjątkowego. Protestujący wskazywali na to, że w polskich lasach umierają niewinni ludzie i że rządowa polityka ochrony granic nie powinna wyglądać w ten sposób.

Po podlaskim urzędem zgromadziło się około 25 osób. Podobne milczące protesty podobno organizowano na terenie całego kraju, jednak trudno powiedzieć, że odbiły się szerokim echem. Prawda jest taka, że większość Polaków chce świętego spokoju, a ten spokój poniekąd zapewniają zamknięte granice.

W Polsce boimy się uchodźców z krajów muzułmańskich. Pośrednim argumentem jest również lęk o zatrudnienie i to, że migranci zepsują rynek pracy. Co ciekawe, statystyki pokazują, że Polacy nie mają takiego problemu z imigrantami z Ukrainy, czy Chin. Ewidentnie chodzi więc o kwestie kulturowe.

Migranci doskonałym pretekstem do kłótni między zwolennikami PiS i PO

Czytając fora internetowe nietrudno zauważyć, że dla wielu osób kwestia migrantów koczujących przy granicy to pretekst do podżegania wojny między zwolennikami i przeciwnikami PiS. Pierwsza grupa szczególnie chętnie atakuje PO a ostateczny sens tego, co dzieje się przy granicy, zaciera się przez teorie spiskowe.

Faktem jest natomiast, że migranci mają prawo udać się do przejść granicznych i tam ubiegać się o schronienie. Kiedy jednak starają się przekroczyć granice Polski anonimowo, przez las, straż graniczna ma obowiązek zweryfikować ich tożsamość i zatrzymać. Wiele osób zastanawia się, dlaczego uchodźcy i migranci nie wybierają bezpiecznej drogi. Prawdopodobnie po prostu nie wiedzą, co robić, kierowani przez białoruskich pograniczników. Prawdziwym problemem sytuacji przy granicy są niejasne intencje władz Białorusi.

Sytuację przy granicy polsko-białoruskiej trudno jest ocenić, ponieważ nie mamy dostępu do rzetelnych informacji. Wszystko, na czym bazują dziennikarze to pogłoski, które są znakomitą pożywką dla konfliktów i rozrostu nieprawdziwych informacji.