Według oficjalnych ustaleń, uchodźcy i migranci są siłą podrzucani na granicę Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą. Podobno uchodźcom mówi się, że dostaną się do Niemiec, tymczasem zostają porzucani w przygranicznych lasach. Na tragiczne skutki takiego działania nie trzeba było długo czekać.
Wycieńczeni uchodźcy błąkają się po lasach
Bariera językowa i szok kulturowy sprawiają, że uchodźcy znajdujący się przy granicy prawdopodobnie w ogóle nie rozumieją, co się dzieje. Tymczasem białoruscy żołnierze wciąż zwożą nowe osoby na tereny przygraniczne. Uchodźcy są wycieńczeni, chorują, a do tego muszą przebywać w stale pogarszających się warunkach. Jesień już nadeszła, a za chwilę pojawią się również przymrozki. Zimna pora już zbiera swoje śmiertelne żniwo.
Uchodźca znaleziony w polskim lesie w regionie nieobjętym stanem wyjątkowym, przedostawał się do kraju wraz z dwoma kolegami. Niestety, jego organizm nie wytrzymał podjętego wysiłku. Dwóch pozostałych mężczyzn przewieziono do szpitala. Z kolei w gminie Michałowo uratowano osiem osób, które utknęły na bagnach. Takich dramatycznych scen będzie prawdopodobnie więcej.
Najwięcej emocji wzbudzają jednak tajemnicze zgony przy samej granicy Polski z Białorusią. Po stronie polskiej zmarł 3 osoby, po białoruskiej jedna. Oficjalną przyczyną śmierci jest wychłodzenie organizmu, ale istnieją podejrzenia, że te osoby mogły zostać specjalnie otrute. Uchodźcy otrzymują od białoruskich żołnierzy jedzenie. Są świadkowie, którzy twierdzą, że pewien uchodźca tuż przed śmiercią otrzymał od żołnierza specjalną tabletkę, która miała mu pomóc przetrwać zimno.
Kryzys migracyjny świadomie podtrzymywany
Według oficjalnych ustaleń Białoruś nie ma zamiaru przerywać swoich działań, nawet na czas zimy. Ich celem jest podobno utrzymanie kryzysu migracyjnego przez wiele miesięcy. Migranci pochodzą również z innych krajów, nie tylko terenów objętych wojną. Tym osobom prawdopodobnie nie daje się wyboru i siłą wysyła pod granicę.
Z kolei Polska prowadzi surową politykę przygraniczną. Uchodźcom nie można dostarczać jedzenia ani środków pierwszej potrzeby. Wszystko po to, by nie zachęcać ich do pozostawania przy granicy. Ten brak pomocy ma jednak dramatyczne skutki. Zwłaszcza że białoruskiej stronie ewidentnie nie zależy na życiu migrantów.